piątek, 22 stycznia 2010

Zagadki Komendanta


Okoliczności: wracam do domu od lekarza/ fryzjera / z pracy / ze sklepu/ od koleżanki / od kolegi *  (*niepotrzebne skreślić).
Miejsce i czas: nieistotne, Komendant ma po prostu taki styl. 
Komendant (zaczepiając mnie na schodach): - No, i co ci powiedział?
Ja (zmieszana): - Kto?
Komendant: - No, on, ten facet.
Ja (przeszukując umysł): - Ale jaki facet?
Komendant (poirytowany): - No, ten, z którym rozmawiałaś wtedy!
Ja (poddając się totalnej abstrakcji): - Ale kiedy? Wczoraj?
Komendant (wyczuwając chyba zbliżającą się pointę): - No! To co on ci powiedział w końcu?

11 komentarzy:

  1. za Twoją cierpliwość pójdziesz do nieba!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, Na miejscu komendanta poszłabym do fryzjera :)

    Pogadać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. komendanta należy odesłać na front wschodni :-))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogłabyś wymyślić jakiś zaszyfrowany przekaz, np : Jadwiga chodzi po bułki tylko w czerwonym swetrze; Komendant zdaje się jest zwolennikiem teorii spiskowych, zabiłabyś mu ćwieka na resztę wieczoru.:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteście moją grupą wsparcia! :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale co to, do licha, jest ta pointa?!?!?!

    podpisano: Komendant

    OdpowiedzUsuń
  7. Pointa - to rodzaj drinka, bywa cierpki i dosadny, potrafi po jednym zwalić z nóg, nawet tak odporne Komendantki :)

    hehe

    OdpowiedzUsuń
  8. :))) Ale mimo wszystko chętnie bym wymieniła twojego komendanta na swojego. Mój nie bierze jeńców. słowo "córcia" raczej by wycharczał niż wypowiedział, a teorie spiskowe sięgają gwiazd i amerykańskiego wywiadu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyszlam z polecenia Margo i przeczytalam/obejrzalam wszystko ciurkiem. Jestes cudowna. Moja pierwsza tesciowa byla wlasnie komendantem tyle, ze mieszkala w odleglosci 15 minut drogi pieszo, ale lubila chodzic. My mieszkalismy na 10tym pietrze i na szczescie czesto psula sie winda, a mamusia schodow jednak nie pokonywala w takich ilosciach. Mojej drugiej tesciowej postanowilam unikac, widzialysmy sie tylko 3 razy i to zdecydowanie wystarczylo, po latach (czyt. po rozowdzie) okazalo sie ze bylam jej ulubiona synowa:)) Moja trzecia tesciowa zmarla 8 lat wczesniej zanim poznalam Wspanialego. Ale jak czytam to czesc mnie zaluje, bo ta tez bylaby niezlym komendantem:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. ja sama niedługo będe komendantem:) ludzkim komendantem będę, bo mój komendant był...eee, swiec Panie nad jej duszą...

    OdpowiedzUsuń