wtorek, 27 kwietnia 2010

Komendant dramatyczny



Okoliczności: chillout w niedzielne słoneczne przedpołudnie. Czytam książkę przy leniwych dźwiękach muzyki, Mąż w skupieniu rozbraja swój komputer.  
Nagle błogość przerywa rozdzierający komunikat z dołu. 
Komendant (do mojego Męża): - CZY TY PAMIĘTASZ, ŻE MASZ OJCA?!!! 
Sparaliżowana nagłym strachem zamieram w bezruchu i przestaję czytać.  
Mąż (osłupiały): - A co się stało?! 
Komendant (nadal rozdzierająco) : - WIDZIAŁEŚ, JAK MU WŁOSY UROSŁY?! Byś go ostrzygł może!

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Komendanckie surogaty


Czas: sobota wieczorem.
Okoliczności: wracamy z kina.
Komendant  przemawia do kota wylegującego się na komendanckim łóżku.
My: - Dobry wieczór.
Komendant (ignorując powitanie): - Ziobać, Kitusia, kto psisiedł! Ziobać! Twoi Rodzice!


środa, 7 kwietnia 2010

Komendant quasi-kaowiec.


Czas: piątek na tydzień przed świętami.
Okoliczności: Mąż po powrocie z pracy pochwalił się na dole, że ma pięć dni urlopu przed świętami.
Mija niecałe pół godziny od jego powrotu, jak Komendant zjawia się na górze z triumfalną miną  z rodzaju "Idzie Świetny Pomysł".
Komendant (do Męża, ostrożnie): - Masz CALUTKI tydzień wolnego?
Mąż: - Tak, do świąt.
Komendant (przestępując z nogi na nogę): - To w poniedziałek umyjesz sobie okna i posprzątasz, a we wtorek...
Mąż (zniecierpliwiony): - Posprzątam, kiedy będę chciał, nikt mi tu nic nie będzie planował!
Komendant (pojednawczo): - Ale ja ci NIC nie planuję! To w poniedziałek umyjesz okna, a jak już posprzątasz, to możesz umyć swoje auto, a we wtorek pomalujesz mi kawałek tej brudnej ściany!