piątek, 29 stycznia 2010

Komendant organizuje nianię


Okoliczności: poniedziałkowy wieczór.
Dogorywamy, każde na swój sposób, gdy z dołu dochodzi rozkaz.
Komendant (krzyczy): - Zawołaj ją! 
Patrzymy z Mężem po sobie, które z nas pierwsze zmięknie, ale wynik tej próby jest jednak z góry przesądzony.
Mąż (zrezygnowany): - Kiiiciaaa!!!
Komendant (rozkazująco): - Ona zaraz uśnie! Połóż ją spać!

6 komentarzy:

  1. No przecież uśnięty kot to niebezpieczny kot! Groźny! Problematyczny!!! I w ogóle strrrraszny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Ja też miałam komendanta w domu, teraz mam weekendowo i przyznaję ta druga opcja jest zdecydowanie lepsza:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wlazłam tu "po plecach" Zołzy i zostaję:)
    Komendanta własnego nie mam to se chociaż poczytam ;)
    Pozdrawiam i cierpliwości życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm...ja słyszę: Ty tych psów w ogóle nie karmisz, ja się muszę nimi zająć - taaak...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kicia to takie ładne określenie...:):)choc mnie bardziej pasuje-kocico:):):)
    Witaj i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń