piątek, 4 czerwca 2010

Komendant zna się na ludziach.



Okoliczności: wieczór, po wizycie u rehabilitantki. Wykonuję na podłodze zalecone ćwiczenia na kręgosłup.
Wkracza żwawo Komendant, przygląda się chwilę bez słowa.
Komendant: - A co ty robisz?
Ja (znad uniesionych kolan): - Ćwiczenia na moje bóle kulszowe.
Komendant (zniesmaczony): - Przecież to są ćwiczenia na kręgosłup! Ja takie robię!
Ja: - No, ja również, rehabilitantka mi je zaleciła.
Komendant (dobitnie): - Ło tam! Ona jest głupia!

22 komentarze:

  1. Noooo nareszcie!Czekałam z niecierpliwością na następny odcinek....i doczekałam się! Warto było!
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja bym tam wolała, żebyś nie miała o czym pisać... ;-)

    uściski, Malinconia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha!Zasada nadrzędna - Komendant zawsze wie lepiej! Musze przyznać, że atak kolki nerkowej spowodował traktowanie mnie przez osobistego Komendanta z respektem - tego nie miała ale miał nieboszczyk mąż i bardzo cierpiał.
    Bólom wszelkim mówimy - STANOWCZE NIE!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ale to fajne:) najwazniejsze, że Komendant wie, przecież KTOŚ musi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. I po co było rehabilitantce studiować? Komendanta należało zapytać. Komendant wie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No jasne, ciemnota z tej rehabilitantki.A zapukała chociaż przed wejściem do Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Anabell, Komendant puka już po tym, jak wejdzie: najpierw przekracza próg, potem puka. Taki zabawny zwyczaj! :-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Już myślałam, że Komendant nie wróci, a tu jest i to w świetnej formie, czego Ci oczywiście szczerze współczuję. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No to masz domowego lekarza... ma być po komendancku :) a nie, że to tam to!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że Ci odliczać nie zaczęła.:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Komendant nie puka??? Przypomnialo mi sie cos odnosnie tego nie pukania. Mialam takiego kumpla lata temu, ktory po slubie zamieszkal z tesciami i wiadomo tesciowa wchodzila jak do siebie, bez pukania. Jasiek najpierw grzecznie prosil zone, zeby cos zrobila z matka, bo to wiadomo JEJ matka byla. Ale poniewaz zona nie potrafila nauczyc mamusie manier, to pewnego dnia po pracy Jasko zasiadl nago w fotelu tuz na wprost drzwi i czytal gazete w lekkim wygodnym rozkroku.
    Zadzialalo!!!! Mamusia nie tylko nauczyla sie pukac, ale po pukaniu i wyraznym zaproszeniu w postaci "prosze" rowniez nie wchodzila, tylko wykrzykiwala co chce:)))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciesz się nie dostałaś zestawu komendancich ćwiczeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Warto było czekać [na kolejny post]. Komendant jest niezrównany. ;-))

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam wszystko "od deski do deski"!!! Nie mogłam się oderwać! Oj mogłabym dopisać kilka rozdziałów o moim Komendancie:) Pzdr Aniado

    OdpowiedzUsuń
  15. no weź... zrób jej trwałą krzywdę, jakieś uszkodzenie narządu mowy najlepiej ....

    OdpowiedzUsuń
  16. hahahahahaha, uroczo ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tu boki zrywam czytając, ale tobie pewnie nie jest do śmiechu.
    Gratuluje i zazdroszczę dystansu.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  18. Mój Komendant pci męskiej (który w domu - odkąd się wprowadziłam, palcem nie ruszy, nie sprząta, nie zmywa, nie gotuje, nie pierze) którejś soboty wstaje z łóżka, siada na fotelu, włącza tv i mówi: "Śniadanko by się zjadło". Nie reaguję, według ustalonej jakiś czas temu zasady, że w weekendy każdy sam się obsługuje w kuchni, żebym też mogła mieć wolne od domowego kieratu. Proszę więc śniadanko zrobić sobie samemu. Komendant kręci się po mieszkaniu, nie może sobie miejsca znaleźć, w końcu kładzie się nieszczęśliwy (bo głodny) do łóżka. Drzwi do sypialni nie zamyka i - niby do siebie, ale scenicznym szeptem - mówi: "Nie, wcale nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia, że jestem głodny. Wcale a wcale."

    OdpowiedzUsuń
  19. Haha, jaki szantaż emocjonalny, :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Och, szantażystą i manipulatorem jest przednim.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ubawiły mnie wszystkie komendanty:) Mój ex-komendant miał zwyczaj wpadać z niezapowiedzianą wizytą, zostawać miesiąc i wyjeżdżać z połową mojej szafy. Przy czym po co jej moje ubrania nie wiem, bo ona rozmiar 50, ja 38:-)

    OdpowiedzUsuń