czwartek, 18 listopada 2010

Przaśnie i rubasznie.


Okoliczności: jakiś wieczór w tygodniu. Robię ciasto, ręce mam po łokcie w mące. Mąż zapragnął kiszonych ogórków na kanapki. Przynosi sobie ogórki od Komendanta. Mija paręnaście minut i wpada Komendant, maszeruje bojowo prosto do mnie:
Komendant (groźnie podparty pod boki): - KTO tu jest gospodynią?
Ja (zachowując stoicki spokój): - Gdzie dokładnie?
Komendant: - No, tu, w tym domu!
Ja: - Jasne, że ty. 
Komendant (zmarszczony):  - Nie! Tu na górze!
Ja (ironicznie): - Chyba też ty.
Komendant (nie łapiąc subtelności): - Nie! Ty jesteś gospodynią na górze.
Ja (cierpliwie ugniatając ciasto): - Aha. 
Komendant (zadowolony, że już może przejść do zaskakującej puenty): - Więc jak potrzebujesz ogórki, to przyjdź, a nie wysyłasz swojego chłopa!

34 komentarze:

  1. Hehe, bo to ciasto z ogórkami miało być?! No proszę, chłop tez baba :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciasto z kiszonymi ogórkami, mniam mniam!

    OdpowiedzUsuń
  3. O jeju jeju ...

    Gratuluję cierpliwości i wyrozumiałości;)))), bo , jak mawiała pewna mało elokwentna, ale za to wielce doświadczona osoba:" ręce i cyce opadają" :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahaha, ależ Komendant błyskotliwy:)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Co z Ciebie za gospodyni jak ogórków nie robisz??? :-DDD myślę, że i to Komendant Ci wkrótce wypomni :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jagienka, już wypomniał. Ja wolę robić marynaty :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Komendant jest widać starej szkoły. I wie, że chłopa po ogórki się nie posyła. Ani po chleb. Po kiełbasę też nie. A najbardziej to po wódkę nie można... Zepsuj, zje, stłucze, a już na pewno wypije;)

    OdpowiedzUsuń
  8. hahah mistrzyni ciętej riposty ;] śpiewająco się nie dałaś zapędzić w kozi róg ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytając Twój blog stwierdzam, że ja to jednak zawsze miałem dobrze. Mój pierwszy Komendant jak coś chciał to zawsze najpierw wysyłał "umyślnego", który testował moją reakcję na konieczność wyniesienia śmieci. A jak już sama musiała przyjść na najpierw długo pukała w otwarte drzwi ;-)
    A mój drugi Komendant to jest w ogóle boski; niby już wie kiedy żartuję, ale pewności nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  10. rozgryzłam Komendanta,
    nosi go z nudy,
    po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ojoj ja dużo cierpliwości życzę,
    moja chyba by się skończyła :)

    OdpowiedzUsuń
  12. kupcie jej na gwiazdkę worek treningowy ;-))

    OdpowiedzUsuń
  13. Super, jako gospodyni "góry" powinnaś była zejść po te ogórki i sama przygotować mężowi ową kolację własnoręcznie,żeby biedaczek po schodach nie biegał i swych kończyn nie nadwyrężał. Że też jej się chciało po schodach pomykać????Odchudza się, czy co???Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. A nie chodziło przypadkiem o to, że się chłop fatyguje chodząc po prośbie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja pierniczę - jak Ty wytrzymujesz z Komendantem??? Święta jakaś jesteś czy co?
    Himalaje przegięć z jej strony.

    OdpowiedzUsuń
  16. to takie normalne życie przecież :-))

    OdpowiedzUsuń
  17. no tak ...

    zmiażdżyłam mnie ta logika ...

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham Komendanta :-), ale ciasto z ogórkami to ogórecznik chyba ?

    OdpowiedzUsuń
  19. Jej... a ja myślałam, że Ci ten komendant rozkarze natychmiast ogórki zakisić, czy coś..:)
    Dziewczyno, święta jesteś, że to strzymujesz:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Cokolwiek by nie powiedzieć przy Komendancie i tak będzie źle... Jak tu żyć??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. o ho ho, komendant spragniony kontaktów bezpośrednich!

    OdpowiedzUsuń
  22. czyli zrobili ci tzw. ścinkę. A z tego ciasta wyszło chociaż coś? ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Cieszę się, że dialogi wracają regularnie. To może jakis przepis na ogórki, tak na kontrę ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Boskie! :))) Jestem fanką od niedawna ale dziś poległam ze smiechu- pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudne. Może Komendant stęsknił się za Tobą po prostu :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie no umarłam :)))))
    Jak to Komendant o synusia walczy jak lwica :D
    Podziwiam Twój stoicki spokój...

    OdpowiedzUsuń
  27. :-))))))))) jak zwykle oplułam się ze śmiechu:-))) Komendant bawi mnie do łez, choć zdaję sobie sprawę, że Tobie pewnie nie zawsze jest do śmiechu. Trzymaj się ciepło, dziewczyno:-)))

    OdpowiedzUsuń
  28. No proszę, jest i pewna doza agresji w Komendancie ;) Gratuluję opanowania!

    OdpowiedzUsuń
  29. Hahahahaha...taaaak. Myślała, że chłopinę wysłałas bo ci do twojej sałatki brakło. Rech, rech, rech...

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie wiem co sobie myślałaś pozwalając Mężowi IŚĆ, MĘCZYĆ NOGI ;D KIEDY TY SOBIE TAK HANIEBNIE odpoczywałaś... to się w głowie nie mieści :P


    Biedaczko... uściski przesyłam :)

    OdpowiedzUsuń