Okoliczności: Wracam do domu z sobotnich zakupów.
Komendant już od drzwi lustruje uważnie zawartość mojej siatki.
Komendant (załamując ręce): - No, patrz ją! Marchewkę kupiła!
Ja (niepewnie): - No, dwie, do zupy...
Komendant (z naganą): - Przecież JA MAM marchewkę!
Ja (ze zgryzotą) : - Nie wiedziałam.
Komendant: - To trzeba było zapytać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz