Komendanckie surogaty
Czas: sobota wieczorem.
Okoliczności: wracamy z kina.
Komendant przemawia do kota wylegującego się na komendanckim łóżku.
My: - Dobry wieczór.
Komendant (ignorując powitanie): - Ziobać, Kitusia, kto psisiedł! Ziobać! Twoi Rodzice!
Krucy papucy. Ubaw po pachy:)
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że ludzie tak "głupieją" przy nowonarodzonych dzieciach... a tu co? Koty też tak działają! ;)
OdpowiedzUsuńA może to była aluzja, że Komendant pragnie zostać babcią? ;-)
OdpowiedzUsuńJolanta, ależ oczywiście! Komendancka presja w tej kwestii jest niezmierzona ;-)
OdpowiedzUsuń:)) o matko! urocze :))
OdpowiedzUsuńByło podejść do kotka i poseplenić do niego : "widzis, jaką mas kochaną babunię?została z Kitusią".
OdpowiedzUsuńKoszmar, słowo daję.
a dziecku jeść dali? :)
OdpowiedzUsuńKomendant Wam dziecinnieje, masakra :D
OdpowiedzUsuńKryste, prosze obiecajcie mi, ze jak kiedys dotra do Was wiesci, ze skomendacialam to ktos mnie odstrzeli, bez zadawania zbednych pytan;))
OdpowiedzUsuńWidzę że kot owinął sobie Komendanta wokół palca albo pazurka ;) i żyje jak pączek w maśle. Szczwana z niego bestia ;)))
OdpowiedzUsuńIm dalej tym będzie dziecinniej, w końcu komendant spadnie rangą...ech
OdpowiedzUsuńAlbo czorcica niedopieszczona jest... to wiele by tłumaczyło :)
O my, to Komendant dorabia jako niania jak wychodzicie z domu? Tesciowa zawsze pomoze!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci.
hahahahaa:):):)No bomba:):)bardzo czule...
OdpowiedzUsuńNie no, powiedziałbym, że skądś to znam :).
OdpowiedzUsuńobrzydzi Wam rodzicielstwo zanim na poważnie zaczniecie o nim myśleć :-/
OdpowiedzUsuńZiobać Kitusia,regres rozwojowy. Zgroza;)
OdpowiedzUsuńHihi...słodziunia jest:) przynajmniej widać, że coś tam drga w miejscu gdzie powinno być serce. Jak zwykle porównuję ze swoim komendantem-
OdpowiedzUsuń- "Ja nie lubię kotów ale nie aż tak żebym zabiła". :))))))))))
a odebraliście becikowe?
OdpowiedzUsuń