czwartek, 18 listopada 2010
Przaśnie i rubasznie.
Okoliczności: jakiś wieczór w tygodniu. Robię ciasto, ręce mam po łokcie w mące. Mąż zapragnął kiszonych ogórków na kanapki. Przynosi sobie ogórki od Komendanta. Mija paręnaście minut i wpada Komendant, maszeruje bojowo prosto do mnie:
Komendant (groźnie podparty pod boki): - KTO tu jest gospodynią?
Ja (zachowując stoicki spokój): - Gdzie dokładnie?
Komendant: - No, tu, w tym domu!
Ja: - Jasne, że ty.
Komendant (zmarszczony): - Nie! Tu na górze!
Ja (ironicznie): - Chyba też ty.
Komendant (nie łapiąc subtelności): - Nie! Ty jesteś gospodynią na górze.
Ja (cierpliwie ugniatając ciasto): - Aha.
Komendant (zadowolony, że już może przejść do zaskakującej puenty): - Więc jak potrzebujesz ogórki, to przyjdź, a nie wysyłasz swojego chłopa!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hehe, bo to ciasto z ogórkami miało być?! No proszę, chłop tez baba :)
OdpowiedzUsuńCiasto z kiszonymi ogórkami, mniam mniam!
OdpowiedzUsuńO jeju jeju ...
OdpowiedzUsuńGratuluję cierpliwości i wyrozumiałości;)))), bo , jak mawiała pewna mało elokwentna, ale za to wielce doświadczona osoba:" ręce i cyce opadają" :))))
1:0 dla komendanta:)
OdpowiedzUsuńhahahaha, ależ Komendant błyskotliwy:)))
OdpowiedzUsuńCo z Ciebie za gospodyni jak ogórków nie robisz??? :-DDD myślę, że i to Komendant Ci wkrótce wypomni :-D
OdpowiedzUsuńJagienka, już wypomniał. Ja wolę robić marynaty :-)
OdpowiedzUsuńKomendant jest widać starej szkoły. I wie, że chłopa po ogórki się nie posyła. Ani po chleb. Po kiełbasę też nie. A najbardziej to po wódkę nie można... Zepsuj, zje, stłucze, a już na pewno wypije;)
OdpowiedzUsuńhahah mistrzyni ciętej riposty ;] śpiewająco się nie dałaś zapędzić w kozi róg ;]
OdpowiedzUsuńCzytając Twój blog stwierdzam, że ja to jednak zawsze miałem dobrze. Mój pierwszy Komendant jak coś chciał to zawsze najpierw wysyłał "umyślnego", który testował moją reakcję na konieczność wyniesienia śmieci. A jak już sama musiała przyjść na najpierw długo pukała w otwarte drzwi ;-)
OdpowiedzUsuńA mój drugi Komendant to jest w ogóle boski; niby już wie kiedy żartuję, ale pewności nie ma.
BOSKIE
OdpowiedzUsuńrozgryzłam Komendanta,
OdpowiedzUsuńnosi go z nudy,
po prostu :)
ojoj ja dużo cierpliwości życzę,
OdpowiedzUsuńmoja chyba by się skończyła :)
umarłam ze śmiechu
OdpowiedzUsuńkupcie jej na gwiazdkę worek treningowy ;-))
OdpowiedzUsuńSuper, jako gospodyni "góry" powinnaś była zejść po te ogórki i sama przygotować mężowi ową kolację własnoręcznie,żeby biedaczek po schodach nie biegał i swych kończyn nie nadwyrężał. Że też jej się chciało po schodach pomykać????Odchudza się, czy co???Miłego, ;)
OdpowiedzUsuńA nie chodziło przypadkiem o to, że się chłop fatyguje chodząc po prośbie? ;)
OdpowiedzUsuńJa pierniczę - jak Ty wytrzymujesz z Komendantem??? Święta jakaś jesteś czy co?
OdpowiedzUsuńHimalaje przegięć z jej strony.
to takie normalne życie przecież :-))
OdpowiedzUsuńno tak ...
OdpowiedzUsuńzmiażdżyłam mnie ta logika ...
Kocham Komendanta :-), ale ciasto z ogórkami to ogórecznik chyba ?
OdpowiedzUsuńJej... a ja myślałam, że Ci ten komendant rozkarze natychmiast ogórki zakisić, czy coś..:)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, święta jesteś, że to strzymujesz:)
Cokolwiek by nie powiedzieć przy Komendancie i tak będzie źle... Jak tu żyć??? ;)
OdpowiedzUsuńo ho ho, komendant spragniony kontaktów bezpośrednich!
OdpowiedzUsuńczyli zrobili ci tzw. ścinkę. A z tego ciasta wyszło chociaż coś? ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że dialogi wracają regularnie. To może jakis przepis na ogórki, tak na kontrę ;)
OdpowiedzUsuńBoskie! :))) Jestem fanką od niedawna ale dziś poległam ze smiechu- pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńCudne. Może Komendant stęsknił się za Tobą po prostu :)
OdpowiedzUsuńNie no umarłam :)))))
OdpowiedzUsuńJak to Komendant o synusia walczy jak lwica :D
Podziwiam Twój stoicki spokój...
:-))))))))) jak zwykle oplułam się ze śmiechu:-))) Komendant bawi mnie do łez, choć zdaję sobie sprawę, że Tobie pewnie nie zawsze jest do śmiechu. Trzymaj się ciepło, dziewczyno:-)))
OdpowiedzUsuńFrancuskie, czemu nie :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, jest i pewna doza agresji w Komendancie ;) Gratuluję opanowania!
OdpowiedzUsuńHahahahaha...taaaak. Myślała, że chłopinę wysłałas bo ci do twojej sałatki brakło. Rech, rech, rech...
OdpowiedzUsuńNie wiem co sobie myślałaś pozwalając Mężowi IŚĆ, MĘCZYĆ NOGI ;D KIEDY TY SOBIE TAK HANIEBNIE odpoczywałaś... to się w głowie nie mieści :P
OdpowiedzUsuńBiedaczko... uściski przesyłam :)