piątek, 3 grudnia 2010

Komendant buduje nastrój świąteczny


Okoliczności: ostatni weekend listopada. Komendant wkracza z banknotem stuzłotowym w dłoni.
Komendant (smutnym głosem): - Macie tu sto złotych, podzielcie się i kupcie sobie prezenty na Gwiazdkę, może majteczki, skarpetki, rajstopki, co tam chcecie. Wiem, że to niewiele, ale nie mam więcej, tak symbolicznie daję....
Mąż (przerywając potok słów): - To może odpuścimy już sobie w tym roku prezenty choinkowe?
Komendant (kładąc rękę na sercu): - JA wam chcę dać prezenty, już postanowione, wy mnie nie musicie nic kupować. Ale ja za rok to mogę już nie żyć.