wtorek, 31 sierpnia 2010

Komendant wietrzy spisek!


Okoliczności: popołudnie po pracy. Koję nerwy, słuchając muzyki w sieci. Komendant w ramach pretekstu przynosi na górę kolorowe reklamowe druki, które przyszły na moje nazwisko pocztą. Kładzie je na stole obok laptopa, już rozpakowane, chwilę stoi w milczeniu, lustrując biurko i szpargały: moje notesy, teczki z rysunkami, katalogi, listy i pisma. 


Komendant (zgryźliwie i z wyrzutem): Chętnie bym sobie to wszystko pooglądała, jak was nie ma... (zawiesza głos)..., ale boję się, że wszystko pozaznaczaliście, żeby potem poznać, czy coś ruszałam!